piątek, 30 grudnia 2011

Miętowe mitenki i Dzied Wrzosówka ;)

Odnalazłam ostatnio wełenkę, jedną z pierwszych przędzionych na kołowrotku. Splot BRODEN należy do tych żrących wełnę, dlatego powstały bezpalcowe rękawiczki. Kolor miętowy melanż.

Nie wiem czemu, ale nie potrafię uprząść na kołowrotku w miarę gruba i równą pojedynczą nić, dlatego odkurzyłam wrzeciono;) Uprzędłam na Kromskim jakieś 160m prawie czarnej wrzosówki i tak pomalutku powstają skarpety (full wypas reconstruction ;) z pojedynczej nici;) Splot BRODEN stitch.

wtorek, 13 grudnia 2011

Naalbinding

Kolejne rękawiczki i mitenki z ręcznie uprzędzionej wrzosówki barwionej liśćmi brzozy, do kupienia na allegro;)




sobota, 3 grudnia 2011

szale filcowe

W filcowym szale powstają kolejne szale;)


A w międzyczasie zabieram się za choinki, już pierwsze sztuki powędrowały w komis do pobliskiego sklepu;)
 Bastek zawsze pomocny;)I jeszcze moja szyszkowa choinka;)świeci już 3 rok

wtorek, 29 listopada 2011

Barwienie morszczynem

Barwił ktoś wełnę morszczynem?Ja tak, dziś. I o dziwo barwi, choć nie znalazłam o nim wzmianki w żadnym spisie roślin barwierskich...może coś przeoczyłam;) Morszczyn podrzucił mi mąż, w wakacje nazbierałam całą reklamówkę wyrzuconego przez morze i wrzuciłam gdzieś w kąt, bo śmierdział glonami;)                            Także jak się odnalazł to postanowiłam spróbować. Wełny nie zaprawiałam, tylko gotowałam jakieś 2,5 godz na wolnym ogniu.Kolor wyszedł piaskowy;) Przynajmniej taki jest teraz, ale,że wieczór to trudno ocenić przy sztucznym świetle.Jutro wrzucę fotki;)
Barwienie morszczynem ma jedna wadę-naprawdę cały dom śmierdzi glonami...do kilku godzin po;) Na szczęście mieszkam nad morzem już kupę lat i do "takich " nadmorskich  zapachów jestem przyzwyczajona;)
Także jeśli ktoś będzie kiedyś chciał spróbować barwienia morszczynem mogę nazbierać gdy tylko łaskawe morze wyrzuci go na brzeg...bo wyczytałam,że tak ogólnie to pod ochroną jest;)
No i foty, pierwsze zdjęcie zrobione z lampą ,drugie bez. W sumie wyszedł jasny brąz z lekkim różowawo-czerwonawym połyskiem.

poniedziałek, 28 listopada 2011

"Pajęczynki"

Filcowe szale "pajęczynki".Pierwszy- pajęczynka z pajęczynką;)

Rudy-o wymiarach ok 130\45 cm, waga 100g- może służyć jako szal,lub lekka narzutka.
Osobiście uwielbiam takie lekkie dziurawiaste szale;)

sobota, 26 listopada 2011

Filc c.d.

Filcowanie wciąga, a jakże ;) Od wczoraj powstały 2 szale. Pierwszy mniejszy, węższy, krwisto-czerwono-ciemnoszary:

Miałam dziś zrobić ponczo, ale mam niestety za mały stół, a pracować na podłodze mi się nie chciało, a w sumie jakaś połamana dzisiaj byłam, więc zamiast poncza ( za które prędzej czy później i tak się zabiorę) powstał szal.Oto fotorelacja:
Pierwszą warstwę zrobiłam z ciemno-szarej wełny, skręcanej ot tak w zawijasy. Następnie dołożyłam krwisto czerwonej, jak poprzednio- skręcając pasma.
W tym momencie podobał mi się najbardziej;) Następnie moczenie w wodzie z mydłem i rolowanie.
A to już efekt końcowy.
Jak już wspomniałam na nowo się wciągnęłam;) tylko jestem spłukana ;/ i nie mam wełny ;/ zostały jeszcze ze 2 czesanki i trochę ciemnej wrzosówki- może zrobię z niej jakieś filcowe kapciuchy...
P.S.
Drogi Mikołaju, przynieś mi pod choinkę trochę wełny, abym mogła dalej pracować;) ihihihih no co tonący brzytwy się  chwyta;)hihihih

piątek, 25 listopada 2011

Filcowy szal

Sezon na filcowanie rozpoczęty. Na pierwszy rzut szalik w dziury:
Nie za gruby- w sam raz na złotą jesień;)
A tak w ogóle to nie obijam się ostatnio, tylko przyszedł czas na szyszkowe choinki. Na razie hurtem kleję drzewka, ubierać będę wkrótce;)
Choinki będzie można kupić w przyszłą niedzielę- 4 grudnia na jarmarku w Zatoce Sztuki w Sopocie, gdzie się wybieram;)

środa, 2 listopada 2011

Rękawiczki męskie

Najnowszy twór- rękawiczki męskie wykonane ściegiem igłowym. Wełna- ręcznie przędzona wrzosówka, zafarbowana w liściach brzozy.Kolor zielony, zdjęcia niestety nie oddają głębi koloru.;)


wtorek, 1 listopada 2011

Stroiki listopadowe

Tak mnie poniosło, zrobiłam je " na winie", czyli co mi się nawinęło w trakcie spaceru po okolicy to wykorzystałam;)



wtorek, 18 października 2011

Bezpalcowe

Kolejne bezpalcowe rękawiczki wykonane ściegiem igłowym. Wełna farbowana naturalnie marzanną barwierską w trzech odcieniach.SOLD.

poniedziałek, 10 października 2011

Wrzosówka

Jakiś czas temu zamówiłam wrzosówkę, Różne rodzaje wełny, jaśniejszą, ciemniejszą, czarną, z barana, owcy ,jagnięcia. Sprzędłam ok 600gram.Wyszło jakieś 470 metrów podwójnej nitki. Farbowana liśćmi brzozy na zaprawie z ałunu. Wełna z owcy zafarbowała się bardziej oliwkowo, a z jagnięcia- zielono.


I jeszcze najświeższe dzieła:
Rękawiczki i czapka z ręcznie przędzionej, naturalnie barwionej liśćmi brzozy i nawłocią na zaprawie z ałunu.

Krosno

A jednak stało się...będę miała krosno;) jupiii kolejne z marzeń spełnione. Znalazłam je na allegro za śmieszne 200 zeta. Sprawne, kompletne...;) Okaże się jak dojedzie;)...hihii tylko gdzie ja je wstawię;)

poniedziałek, 12 września 2011

Naturalne barwienie wełny i lnu

W ostatni weekend odbyły się kolejne warsztaty archeologii eksperymentalnej na Wolinie, gdzie po raz pierwszy barwiłam naturalnie ;)
Zdjęcie pierwsze przedstawia moje ręcznie uprzędzione wełny przed barwieniem.
 Zaprawiłam je w ałunie, na ciepło wg przepisu Weroniki Tuszyńskiej z książki ''Farbowanie barwnikami naturalnymi''.Ałun rozpuściłam w ciepłej wodzie, włożyłam wilgotną wełnę i powoli doprowadziłam go zagotowania, po czym gotowałam około godziny.
Do garnka wrzuciłam także różowy i biały kupon wełny.Do farbowania użyłam żelaznego garnka, a w międzyczasie w drugim garnku namoczyłam i podgotowałam marzannę barwierską.
Biały i różowy kupon wełny oraz kremową i jasnobrązową uprzędzoną gotowałam w marzannie, a białą uprzędzoną i łupinach z orzecha włoskiego, które wcześniej zbierałam do słoika z wodą.Zielone łupiny zbiera się, skoro tylko orzechy zaczną dojrzewać.Brązowy kolor rozwija się przez utlenianie.W drewnianym lub emaliowanym naczyniu przechowuje się je pod wodą za pomocą obciążonego przycisku.Zabezpieczone w ten sposób łupiny trzymają się - mniej lub więcej świeżo-miesiącami.Tutaj należy użyć wody deszczowej.Niestety siła farby konserwowanych w tez sposób łupin po kilku tygodniach maleje.Ja zbierałam je i ''konserwowałam'' ok 2 tyg i pięknie zafarbowały;)

Wełny gotowałam ponad godzinę, w sumie trochę na oko;) gdyż nie miałam pod ręką zegarka;)
Wełna kremowa i jasnobrązowa zaraz po wyjęciu z kąpieli wyglądały tak:
Po wypłukaniu utrwaliłam je w kąpieli z dodatkiem octu.
Na kremowej wełnie wyszedł piękny rudy kolor.Jak widać na zdjęciu;)
A tu wełny już po wysuszeniu.
Jasnobrązowa pofarbowała się na ciemny brąz, kremowa na rudo, a biała z orzecha na zgniło-zielono-brązowo;)a do tego błyszczała się jak złoto;)
Różowa rażąca wełna nabrała pięknej głębokiej  czerwieni.
A biały kupon zafarbował się na blady róż.
I jeszcze biały len.Zaprawiłam go także na ciepło w ałunie.Wcześniej podgotowałam sobie korę dębu, krórą za bardzo nie rozdrabniałam, chociaż powinnam;)
I gotowałam ok 2 godzin często mieszając.
Po utrwaleniu w kąpieli z dodatkiem octu len nabrał naturalnego koloru;)
Na koniec jeszcze moje motowidło widełkowe.
Wrzeciono Kromskiego, które ostatnio nabyłam;)
I kolejne motowidło dwukrzystkowe z pięknie pozującą Mordeczką;)
I to by było na tyle.Warsztaty udane. Jestem bardzo zadowolona z mojego pierwszego naturalnego barwienia i już nie mogę się doczekać następnych.Wkręciłam się;););)