Jakieś 2 tyg temu zadzwonił do mnie szef z zapytaniem czy nie mam ochoty wrócić do pracy do połowy grudnia...
Ach...a jeszcze kilka dni wcześniej postanowiłam z mężem, że na razie nie będę szukała roboty, że zostanę w domu i zajmę się w wolnym czasie pracą z wełną...Niestety życie napisało inny scenariusz...Przy dwójce dzieciaków i wizji nadchodzącej zimy i w sumie dla nas tutaj w dziurze nad morzem trudnego okresu zdecydowałam się wrócić. A mój powrót wiąże się z tym, że w najbliższym czasie czyli do stycznia raczej nie znajdę czasu i sił na realizacje pasji...no chyba, że zacznę wciągać jakieś wspomagacze, które po powrocie z pracy, a pracuję fizycznie i obrobieniu 2 dzieci dodadzą mi skrzydeł do dalszego działania hehehe
Mój pokój pracy stoi nieużywany, choć zaglądam do niego często, szybko się wycofując..bo nie mam siły, bo jutro znów muszę wcześniej wstać...
Chciałabym się rozwinąć w rękodzielnictwie na tyle, żebym mogła z niego chociaż na chleb mieć...Ale jeszcze mam czas, a najważniejsze, że ciągle mam chęci.
Mam nadzieję, że kiedyś na zapytanie szefa czy wracam po sezonie do pracy odpowiem : Nie, utrzymuję się z pasji :D
A jak na razie podkasam rękawy, wyłączam mózgownicę i do roboty.
Choć tak sobie myślę, że tak dawno nie przędłam, że już dłużej nie wytrzymam i będę musiała sobie wygospodarować jakoś takoś choć chwilę by usiąść do kołowrotka ;D No i łupiny orzecha zaraz mi zgniją i trza je do gara i coś tam pobarwić...;)
Ale za to na wypłatę, jak już będę bogata to kupię sobie taki 50 litrowy gar do farbowania. HA ;)
wtorek, 23 października 2012
czwartek, 4 października 2012
Ciężarki tkackie
Dziś był naprawdę owocny dzień, nie tylko ogarnęłam wzornik kolorów z naturalnie barwionymi tkaninami najróżniejszego typu, ale wzięliśmy się całą rodziną w garść i ulepiliśmy z gliny ciężarki tkackie do krosna pionowego.
Wstępnie ważą po 490g, czekają na wysuszenie i wypalenie.
Wzorowaliśmy się na ciężarkach tkackich tzw. donatach, które można zobaczyć w muzeum w Riebe.
Koleżanka Alicja była tam z wizytą i opstrykała tu
Wstępnie ważą po 490g, czekają na wysuszenie i wypalenie.
Wzorowaliśmy się na ciężarkach tkackich tzw. donatach, które można zobaczyć w muzeum w Riebe.
Koleżanka Alicja była tam z wizytą i opstrykała tu
Pierwsze wzorniki koloru z wczorajszego barwienia
1. naturalnego koloru len ręcznie tkany
2. prawie biały len ręcznie tkany w jodełkę
3. biały len
4. szara wełna w jodełkę
5. ręcznie przędzona wełna
6. wełna ecru
7. jasno brązowo różowawa wełna
8. cienki naturalny len
9. biała wełna trochę flauszowa
Marzanna barwierska (kolor wyszedł bardziej czerwony niż na zdjęciach) :
Marzanna barwierska z siarczanem żelaza( kolor krwisto brązowy) :
Macierzanka :
Zeszłoroczna brzoza :
Czarny bez z siarczanem żelaza :
Aksamitka :
Macierzanka z siarczanem żelaza ( kolor szaro zielony) :
Liście brzozy z siarczanem żelaza( kolor zielony, czego zdjęcie totalnie nie oddaje)
Orzech włoski plus siarczan żelaza ( brąz, niestety lny go nie złapały) :
Orzech włoski( rudy brąz) :
Jestem nędznym fotografem, zdjęcia nie oddają idealnie koloru jaki mi wyszedł..hehe ale zapraszam do obejrzenia wzornika na żywo;)
Ogólne spostrzeżenia mam takie, że wełna flauszowa najładniej i najbardziej intensywnie złapała wszystkie kolory. Natomiast len najbardziej złapał kolor z marzanny, aksamitki i brzozy.
środa, 3 października 2012
Zabawę z kolorem czas zacząć.
To taki mały wstęp, czas zacząć zabawę z kolorem. Próbki różnych materiałów, wełny i lnu, barwionych naturalnie w marzannie, macierzance, brzozie, aksamitce i orzechu włoskim.
Jak tylko wyschną ogarnę je i opiszę dokładniej.
Jak tylko wyschną ogarnę je i opiszę dokładniej.
czwartek, 13 września 2012
Organizuję się
Organizuję sobie warsztat pracy. Tak będzie wyglądał Mój i tylko mój pokój ;D Wcześniej miałam tylko jeden regalik do dyspozycji wciśnięty w kąt dużego pokoju, ale jak zaczęłam znosić wszystkie swoje graty zrobiło się tego dużo oj dużo.
Jak widać krosno pionowe nadal nieosnute<...już niedługo...>, a poziome nadal w kawałkach...ale też mam plan,żeby je w końcu złożyć hehe bo w końcu mam gdzie... i w końcu planuję zabrać sie w końcu do roboty no nie? hehe W KOŃCU hehe
Na razie wstępnie wszystko pierdzielnęłam, a od jutra zabieram się do roboty!!!;D no chyba, że pojadę do Poznania na : Światowy dzień przędzenia w miejscach publicznych w Poznaniu, to zabiorę się po weekendzie. Łoj bardzo bym chciała....
Może się uda.
A oto moja pracownia:
I znalazło się nawet miejsce na wełniany dywanik, który utkałam na igle jakieś 4 lata temu i jeszcze do nie skończyłam hehehe:
Jak widać krosno pionowe nadal nieosnute<...już niedługo...>, a poziome nadal w kawałkach...ale też mam plan,żeby je w końcu złożyć hehe bo w końcu mam gdzie... i w końcu planuję zabrać sie w końcu do roboty no nie? hehe W KOŃCU hehe
Na razie wstępnie wszystko pierdzielnęłam, a od jutra zabieram się do roboty!!!;D no chyba, że pojadę do Poznania na : Światowy dzień przędzenia w miejscach publicznych w Poznaniu, to zabiorę się po weekendzie. Łoj bardzo bym chciała....
Może się uda.
A oto moja pracownia:
I znalazło się nawet miejsce na wełniany dywanik, który utkałam na igle jakieś 4 lata temu i jeszcze do nie skończyłam hehehe:
niedziela, 1 lipca 2012
Fotorelaja z Cedyni
W tym roku zostałam zaproszona do Cedyni, w ramach obchodów 1040 rocznicy bitwy pod Cedynią.Więcej napisała Alicja :tu
Po raz pierwszy pokazałam się z moim tkackim warsztatem:
Spotkałam także Alicję- koleżankę z bloga:)Tak sobie zapozowałyśmu do wspólnej fotki podczas plotów przy przędzeniu:)Zadymiane w międzyczasie przez wędzarnię Ostrego i kuźnię Żaby:)
Największe emocje wzbudziła świetnej jakości czesanka z wrzosówki, którą ostatnio udało mi się zakupić na allegro.
Warsztaty z przędzenia prowadziła Alicja, uczestniczyło w nich kilkanaście początkujących prządek.
Moją żółtą lnianą kieckę zafarbowałam ostatnio w brzozie, a zapaskę w brzozie z dodatkiem łupin z cebuli-wyszła bardziej brązowa.
Dziewczynom szło wyśmienicie i z tego co słyszałam, zajawiły się tematem:)
Warsztaty wspominam bardzo miło i mam nadzieję w przyszłym roku tam powrócić:D
A no i miałam się pochwalić najnowszymi cacuszkami: wrzecionami przywiezionymi z Ribe:
3 kamienne i jeden szklany przęślik, ciężkie kamienne sprawdziły się przy wyciąganiu dość grubej nici z wrzosówki.
Po raz pierwszy pokazałam się z moim tkackim warsztatem:
Spotkałam także Alicję- koleżankę z bloga:)Tak sobie zapozowałyśmu do wspólnej fotki podczas plotów przy przędzeniu:)Zadymiane w międzyczasie przez wędzarnię Ostrego i kuźnię Żaby:)
Największe emocje wzbudziła świetnej jakości czesanka z wrzosówki, którą ostatnio udało mi się zakupić na allegro.
Warsztaty z przędzenia prowadziła Alicja, uczestniczyło w nich kilkanaście początkujących prządek.
Moją żółtą lnianą kieckę zafarbowałam ostatnio w brzozie, a zapaskę w brzozie z dodatkiem łupin z cebuli-wyszła bardziej brązowa.
Dziewczynom szło wyśmienicie i z tego co słyszałam, zajawiły się tematem:)
Warsztaty wspominam bardzo miło i mam nadzieję w przyszłym roku tam powrócić:D
A no i miałam się pochwalić najnowszymi cacuszkami: wrzecionami przywiezionymi z Ribe:
3 kamienne i jeden szklany przęślik, ciężkie kamienne sprawdziły się przy wyciąganiu dość grubej nici z wrzosówki.
sobota, 9 czerwca 2012
No to do dzieła!!!
Kiedy to ostatnio się pojawiłam?...jakoś prawie 2 miechy temu, a czemu? Niestety powrót do roboty nie dawał szans na jakąkolwiek wenę twórczą...
Więc co zrobiłam...? Rzuciłam robotę!!!...oczywiście nie tak sama z siebie, bo jednak praca- jakakolwiek beznadziejna by nie była daje chleb. Ale los tak chciał, że zbuntowały się wszystkie moje opiekunki\opiekunowie do dzieci...i musiałam zrezygnować z pracy by ogarnąc dzieciaki...
Trochę mi było żal...ale...jest już drugi dzień bezrobocia, a ja mam wszystko ogarnięte, dokończyłam czapkę, którą zaczęłam jakos takoś te 2 miechy temu, chwyciłam za zgrzebła i zaczęłam wyczesywać stare walające się w workach runo, no i zamówiłam wrzosówkę ;) całe 2,5 kg runa ;)
...naprawdę jestem happy że stało się tak...bo na nowo moge poświęcić czas mojej pasji, mojej wełnie:)
I już prawie dojrzałam do tego,żeby w końcu osnuć krosna, przynajmniej pionowe :)..bo chcę, bo pragnę...bo po prostu znów mam CZAS ;) ;) :)
Wkrótce fotki nowych gadżetów-pięknych nowych wrzecion :)
Więc co zrobiłam...? Rzuciłam robotę!!!...oczywiście nie tak sama z siebie, bo jednak praca- jakakolwiek beznadziejna by nie była daje chleb. Ale los tak chciał, że zbuntowały się wszystkie moje opiekunki\opiekunowie do dzieci...i musiałam zrezygnować z pracy by ogarnąc dzieciaki...
Trochę mi było żal...ale...jest już drugi dzień bezrobocia, a ja mam wszystko ogarnięte, dokończyłam czapkę, którą zaczęłam jakos takoś te 2 miechy temu, chwyciłam za zgrzebła i zaczęłam wyczesywać stare walające się w workach runo, no i zamówiłam wrzosówkę ;) całe 2,5 kg runa ;)
...naprawdę jestem happy że stało się tak...bo na nowo moge poświęcić czas mojej pasji, mojej wełnie:)
I już prawie dojrzałam do tego,żeby w końcu osnuć krosna, przynajmniej pionowe :)..bo chcę, bo pragnę...bo po prostu znów mam CZAS ;) ;) :)
Wkrótce fotki nowych gadżetów-pięknych nowych wrzecion :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)