wtorek, 10 kwietnia 2012

Przebudzenie

Powiedzmy, że trochę się ogarnęłam z letargu , jaki mnie ostatnio dopadł. Głównie dlatego,że dostałam zastrzyk wełny, na kupno której sama nie mogłam sobie pozwolić- przedwiośnie jest dla mnie ciężkim okresem...;/
Ale jest lepiej :D
Wełnę sprzędłam i pofarbowałam. Bez zapraw bo nie miałam. Ale wyszła chyba najlepiej jak dotąd.
Do pierwszej kąpieli poszedł ususzony skrzyp, liście brzozy i wrotycz. Wrzuciłam do niej melanżowoszarą wełnę i wyszła trochę melanżowoszaro zielona. Powstały z niej mega monstery ,czyli skarpety na igle w rozmiarze ok 45-46, o wadze ponad 200 gram (właśnie chciałam je zważyć i podać dokładna wagę, ale gdzieś zaginęła mi waga- ostatnio widziana w rękach małych potworków ;D


Do drugiej kąpieli dosypałam łupiny cebuli i wtedy się zaczęło:) Z pierwszej kąpieli wyciągnęłam wełnę zieloną, a raczej zgniło zieloną (od lewej), z drugiej trochę jaśniejsza zieleń oliwkową, a z trzeciej do której wrzuciłam wełnę w kolorze pudrowego różu- jasno brązową-taka kawa z mlekiem.
To moje pierwsze zielenie, więc jestem mega zadowolona z efektów, szczególnie po wszystkich dupowatych miodowych brązach :)

Zdjęcia nie oddają intensywności koloru, niestety;/
I jeszcze parę fotek ostatnich naalbindingowych tworów, w końcu je opstrykałam ;D

Tę czapkę wrzucałam jeszcze nie dokończoną ;D Wełna ręcznie przędziona, ale tylko to rude wykończenie jest naturalnie barwiona...w desperacji sięgnęłam po stare zapasy jeszcze nienaturalnie barwionych wełenek.


Druga odwrotnie- tylko wykończenie nie jest naturalnie barwione.

I kolejna już po całości fulll naturalna, wrzosowa z bakłażanowym wykończeniem.
 Skiety- rozmiar ok 38 ;)

3 komentarze:

  1. Fajnie ,że się przebudziłaś :)
    Bardzo mi się podobają Twoje skarpety i czapki. W tym roku m u s z ę się nauczyć tej techniki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze jak ty to robisz że Ci takie piękne kolory wychodzą z czarnego bzu?! Mnie zupełnie nie łapie i nie wiem czemu wychodzą mi jakieś szarobure kupy :-/

    OdpowiedzUsuń