Przedstawiam moje najnowsze wełny;) jeszcze przed farbowaniem.
I po. Pierwsza od lewej zaprawiona ałunem i barwiona w pulpie z czarnego bzu- pozostałości po soku. Zamroziłam resztki, a było tego ok 2-3 kg.Wyszedł piękny wrzos. Kolejne już bez zaprawy wrzucone do drugiej kąpieli- wyszedł kolor szary z przebłyskiem wrzosowym.
I kora dębu dała kolor miodowy...czy cielisty... hmmm jakoś tak, w sumie efekt farbowania w korze mnie nie zadowolił. W sumie nie rozdrabniałam jej aż tak bardzo na proszek...bo mi się nie chciało...może gdyby jej było więcej...;)
A teraz chwalipięta. Nie pokazywałam jeszcze mojego bursztynowego przęślika;) jak na razie to nosze go na szyi, bo jest lekki, a taki do przędzenia wełny na razie mi nie potrzebny, gdyż jak przędę to raczej grubszą nić.
Ale nawet na szyi prezentuje się przecudownie...niestety zdjęcia nie oddają jego piękna.
i jeszcze;) Przedstawiam mój urodzinowy prezent: krosno pionowe;)Pewnie miesiące miną zanim je osnuję i cokolwiek utkam ( moje poziome też czeka;)ale nieważne bo MAM!!!!!!!!\Juhuuuuuuu
A mieć to móc;)
Wełna pofarbowana pulpą z czarnego bzu ma cudowny kolor:)
OdpowiedzUsuńTez tak uważam i na pewno coś z niej chcę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA ten przęślik to skąd masz???? Zwróciłam na niego uwagę ostatnio nawet!
Prezencik od braciszka oczywiście, z Wolina;) Z wełny robie właśnie mitenki, ale tak obcisłe,że sama ledwo łapkę wkładam;) ale może coś tam jeszcze zostanie....;)
UsuńWełna pięknie ci wyszła - mnie czarny bez chyba nie lubi bo nie chce mi łapać, zupełnie nie wiem czemu wyjmuję brudnobure szmaty z kąpieli barwiącej.
OdpowiedzUsuńCo do kory dębu to właśnie takie brązy mi też wychodzą. Nie udało mi się osiągnąć nic ciemniejszego nawet małą ilością wełny a dużą rozdrobnionej kory. Mam wrażenie że to po prostu tak jest, a tylko my jesteśmy przyzwyczajeni do ciemnych, czekoladowych brązów z fabrycznych barwień. Ciemniejszy to tylko orzechy włoskie albo skomplikowana receptura kilkukrotnego barwienia (ale wtedy wychodzi po prostu ciemna kupa ;-) )
Krosien zazdroszczę jak zwykle :-)
no właśnie marzą mi cię ciemne piękne brązy...
UsuńNo mi ciemne brązy tylko z orzechów wychodzą niestety. I o ile kora dębu cały rok dostępna, to orzechy tylko krótko przez parę tygodni pod koniec lata :-/ Także trzeba robić na zapas barwienia jak akurat są. Uprzedzając pytanie to przechowywać próbowałam. Niestety zepsuły się i nie nadawały do barwienia pomimo że starałam się im zapewnić godziwe warunki. Tuszyńska pisze też o korzeniach orzecha, ale nie wiem jak działają bo próba dokopania się do nich spaliła na panewce. Może komuś innemu wyszło?
UsuńWełna wyszła cudna Monia masz cierpliwość to tego przędzenia podziwiam pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńPrzęśliczne ;) wszystko.
OdpowiedzUsuńWidzę, że jesteś specjalistką od przędzenia i farbowania :) Mam nadzieję, że moje pytania nie będą tendecyjne :P
OdpowiedzUsuńJak i od czego zacząć przygodę z przędzeniem ? (skąd sprzęt, czesanki, ewentualne tutoriale) Bo chyba mi się spodobało :)
ja zaczęłam od wrzeciona, które wystrugał mi brat;) później chwyciłam za kołowrotek...czesanki kupuję na allegro, ciągle poluję na jakieś surowe runo, np. wrzosówki, ale u nas na północy trudno o taki towar...;) aha a w sumie zaczęło się jak odwiedziłam http://polskiewrzeciona.blogspot.com/ , ten blog mnie na maxa zainspirował;)
UsuńA co do barwienia to na razie zaczynam ogarniać temat, a barwniki zbieram po okolicznych polach i lasach;) Pozdrawiam